środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 1


Zmrok szybko pogrążył dolinę w ciemności. Zerwał się lodowaty wiatr, który rozgonił słabe obłoczki pary wokół jej ust. Palce siniały, nogi ledwo stąpały pod zwałami śniegu. Coraz ciężej łapała oddech. Zimne powietrze kłuło w płucach.
Nie wiedziała, jak długo biegła. Kiedy udało jej się wymknąć, słonce świeciło jasno nad horyzontem. Nie miała czasu na szukanie porządnego okrycia, liczył się czas. A on nigdy nie był jej przyjacielem. Naciągnęła mocniej na głowę pozostałości z czapki. Trzęsła się. Nie czuła kończyn.
Modliła się o ratunek.
Wydawało jej się, że kieruje się na wschód, ale równie dobrze mógłby to być zachód – już dawno straciła orientację. Obecnie nie liczyło się to tak bardzo, dopóty całe cierpienie pozostawiała za sobą. Byle podążać do przodu. Krok po kroku. Zanim ją znajdą. I z powrotem wsadzą do piekła.
Krok po kroku.
Przenikliwy mróz zaciskał szpony wokół jej odsłoniętej skóry. Słyszała, jak trzeszczy śnieg pod jej stopami, jak zawodzi wiatr i sieka bezlitośnie po twarzy.
Krok…
Gdzieś w oddali usłyszała wycie wilka. Dreszcz strachu przebiegł wzdłuż kręgosłupa. Nie pomyślała wcześniej o dzikich zwierzętach. Dzikich i głodnych zwierzętach. Nie miała zamiaru zostać pokarmem dla nikogo. Miała ochotę zapłakać, ale łzy dawno już się skończyły.
… po kroku.
Ujadanie wilka dochodziło z coraz bliższej odległości. W ciemnościach nie była w stanie niczego zauważyć. Delikatny blask księżyca pozwalał dostrzec jedynie fałdy śniegu z odległości wyciągniętej ręki.
Porywisty wiatr huknął tak blisko, że niemal straciła równowagę, chwiejąc się, ale nadal próbując iść dalej. Jak najdalej. Przed siebie.
Krok po…
Była zmęczona. Słaniała się. Stąpając ostrożnie, wolno nie wyczuła przykrytego śniegiem głazu. Potknęła się  i wypuściła z sykiem powietrze z ust. Ciało zapiekło bólem.
Upadła w zwały śniegu, słysząc nad głową wilczy szczek, a jednocześnie tracąc przytomność.
… kroku.

Obserwatorzy